Postanowiłam podzielić się z Wami swoimi wrażeniami z konferencji, która co prawda odbyła się w 2018 roku, ale nie straciła, moim zdaniem, na aktualności. Chodzi o coroczną konferencję organizowaną przez amerykański Institute for Functional Medicine (IFM, Instytut Medycyny Funkcjonalnej), która w ubiegłym roku była w całości poświęcona chorobom autoimmunologicznym. Niestety nie brałam w niej udziału osobiście, ale kupiłam dostęp do wykładów. Okazały się jednak tak świetnie przygotowane, że chwilami czułam się, jakbym była osobiście na konferencji w Miami.

Dziś więc proponuję skrót z konferencji na temat funkcjonalnego podejścia do leczenia chorób autoimmunologicznych.

Dlaczego wybrałam tę konferencję?

Przypuszczam, że niejeden czytelnik może być zaskoczony, że wybrałam dostęp do tej akurat konferencji.
Jednym z powodów jest to, że podejście medycyny funkcjonalnej do leczenia chorób autoimmunologicznych bardzo rezonuje z moim. Do tego magnesem były nazwiska wykładowców: Alessio Fasano, Jeffreya Blanda, Datisa Kharraziana, Terry Wahls, Toma O’Bryana, Yehudy Schoenfelda, Amy Myers, Susan Blum, Aristo Vojdaniego i wielu innych.
Innym magnesem były tematy wykładów: postępowanie w chorobie Hashimoto, zapalnych chorobach jelit, utracie tolerancji pokarmów, leczenie naltreksonem w małej dawce, rola stresu, toksyn czy infekcji wirusowych w wywoływaniu chorób autoimmunologicznych.

Jak to w życiu bywa, jedne wykłady były świetne, a inne przeciętne. Ale muszę przyznać, że słabych nie było.

Dlaczego? – czyli koncepcja medycyny funkcjonalnej

O tym, że częstość rozpoznań chorób autoimmunologicznych rośnie oraz o tym, że coraz więcej chorób ma związek z autoagresją, nie trzeba nikogo przekonywać. Wszyscy natomiast stawiamy sobie pytanie: dlaczego tak się dzieje, co w naszym sposobie życia zmieniło się na tyle, żeby wystawiać nasze organizmy (często małych dzieci) na rozwój chorób autoimmunologicznych oraz jak im zapobiec i jak skutecznie leczyć. Wydaje się, że jeśli poznamy odpowiedzi na pytanie: dlaczego, pozostałe odpowiedzi nasuną się same. Pytanie o przyczyny jest fundamentem koncepcji medycyny funkcjonalnej, nie przez wszystkich znanej i uznanej gałęzi medycyny, a która zajmuje się wykrywaniem i usuwaniem przyczyn chorób przewlekłych.

I właśnie o poszukiwaniu przyczyn opowiadał w swojej prezentacji Jeffrey Bland, nazywany ojcem medycyny funkcjonalnej. Zastanawiał się, dlaczego w pewnym momencie życia organizm przestaje rozpoznawać własne tkanki i zaczyna z nimi walczyć. Okazuje się, że to niekoniecznie wina przypadku.

Układ odpornościowy przestaje rozpoznawać te elementy własnego organizmu, które uległy nawet drobnym modyfikacjom i zaczyna traktować jak obce. Na przykładzie przeciwciał anty- dsDNA (przeciwciała obecne u niektórych pacjentów z toczniem trzewnym) Bland pokazywał, że autoprzeciwciała chętniej reagują z białkami poddanymi modyfikacjom, na przykład w procesie glikacji (proces, który zachodzi pod wpływem wysokiego poziomu cukru we krwi) albo z uszkodzonym materiałem genetycznym. W ten sposób czynniki środowiskowe mogą przyczyniać się do nierozpoznawania elementów własnych tkanek przez układ odpornościowy i produkcji autoprzeciwciał.

Ale, co ważne, te nie pojawiają się z dnia na dzień, ale na wiele lat wyprzedzają pierwsze objawy choroby (co wykazano także na przykładzie tocznia trzewnego i potwierdzono w wielu innych chorobach autoimmunologicznych). Krokiem naprzód byłoby więc wykorzystywanie badania obecności autoprzeciwciał nie tylko do rozpoznawania i monitorowania przebiegu choroby, ale też do wyłapywania pacjentów dopiero zagrożonych chorobą autoimmunologiczną. Dałoby to możliwość wczesnego wprowadzenia działań zapobiegających rozwojowi choroby, jeszcze zanim ona się pojawi.

Czynniki środowiskowe wywołujące choroby autoimmunologiczne

Toczeń trzewny jest chorobą, na przykładzie której stwierdzono, jak silny jest wpływ czynników środowiskowych na rozwój chorób autoimmunologicznych (pisałam o nich TUTAJ).

Jak wiemy, do powstania choroby autoimmunologicznej potrzebne są: podatność genetyczna oraz (najczęściej bliżej nieznane) czynniki środowiskowe. W przypadku bliźniąt jednojajowych choroba jedynie w 1/5 przypadków występuje u obojga rodzeństwa. Natomiast to środowisko wpływa na geny zmieniając je tak, że organizm staje się podatny na rozwój choroby. Pozostałe 4/5 odpowiedzialne za wywołanie choroby to: jedzenie, zaburzenia mikrobioty, chemikalia, patogeny, hormony, leki, stres i wiele innych czynników, które przyczyniają się do tego, że „swój” zamienia się w „obcego”. I odwrotnie, unikanie tych czynników, redukcja uszkodzeń DNA (np. poprzez unikanie promieniowania), wsparcie wątroby i integralności bariery jelitowej, zmniejszenie zaburzeń metabolicznych (np. regulacja poziomu cukru) czy działania stresu daje szansę na przywrócenie przyjacielskich relacji z własnym organizmem.

Znaczeniu czynników środowiskowych poświęcono co najmniej kilka wykładów. W każdym natomiast podkreślano, że podstawą działania jest ich wykrycie i eliminacja. Szanse na odwrócenie biegu choroby są nikłe, jeśli nie zmniejszymy ekspozycji na te niekorzystne czynniki. O ile zaczynamy rozumieć ten mechanizm w przypadku jedzenia czy infekcji, trudno rozstać się z toksynami. A przedstawione prezentacje przypadków z gabinetów wskazywały, że przełom w leczeniu następował często dopiero po zmniejszeniu ekspozycji na ich działanie.

Mnie jednak najbardziej interesował wpływ jedzenia.

Rola jedzenia w leczeniu chorób autoimmunologicznych

Temu zagadnieniu było poświęconych kilka wykładów, z których najlepiej oceniam prezentację Datisa Kharraziana (podobnie jak publiczność na miejscu- sądząc po żywiołowych brawach na zakończenie prezentacji). Dużo miejsca poświęcił on zjawisku utraty tolerancji pokarmów.

Utrata tolerancji pokarmów

Jest to taka sytuacja, kiedy pacjent zgłasza, że szkodzi mu niemal wszystko to, co zje. Prowadzi to do sytuacji, w której pacjent zaczyna ograniczać swój jadłospis do kilku tolerowanych pokarmów, a każda próba rozszerzenia jadłospisu kończy się porażką. Sytuacja taka jest dużym wyzwaniem dla terapeuty. Chociaż przypomina szerzej znany zespół nieszczelnego jelita , wymaga nieco odmiennego postępowania. Tutaj nie wystarczy odstawić produkty rozszczelniające barierę jelitową (gluten, nabiał, chemiczne dodatki do żywności), ale trzeba zadbać o prawidłowe trawienie pokarmów (nie bez znaczenia jest prawidłowe działanie kwasu żołądkowego czy enzymów trawiennych uczestniczących w rozbijaniu cząsteczek białek na mniejsze fragmenty) oraz wsparcie odporności (witamina D, A).

Mimikra molekularna

Innym wyzwaniem w leczeniu dietetycznym chorób autoimmunologicznych jest zjawisko mimikry molekularnej. Okazuje się, że pewne pokarmy mają podobne sekwencje aminokwasów do elementów naszych tkanek. To powoduje, że jeśli nasz organizm produkuje przeciwciała przeciw jakimś pokarmom, te mogą błędnie rozpoznawać nasze własne białka jako obce antygeny, wiązać się z nimi i wzbudzać reakcję zapalną. Przykładem choroby, w której mechanizm ten może odgrywać ważną rolę, jest pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego. W niej celem ataku układu immunologicznego jest akwaporyna 4 (tzw. kanał wodny), w dużych ilościach obecna w naszym układzie nerwowym . Ludzka akwaporyna 4 ma podobną sekwencję aminokwasów do akwaporyny obecnej w pomidorach czy szpinaku. Jeśli więc pacjent z tą chorobą nie odstawi tych akurat produktów, jakiekolwiek modyfikacje w diecie mogą nie przynieść efektu.

Podobnych zależności poznano już więcej, także w innych chorobach autoimmunologicznych. Najwięcej informacji na ten temat pochodzi z prac immunologa Aristo Vojdaniego, który także swój wykład poświęcił temu zjawisku. Na pewno też poświęcę temu zjawisku więcej miejsca w swoich wpisach w przyszłości.

Praktyka w ślad za teorią

Praktycznie każda prezentacja wsparta była prezentacją lub prezentacjami przypadków klinicznych, co było niezwykle cennym uzupełnieniem informacji teoretycznych.

Z prezentacji na temat choroby Hashimoto, podzielonej na 3 części (z których każda należała do jednego mówcy: Datisa Kaharraziana, Amy Myers i Susan Blum) wynikało, że nie istnieje coś takiego, jak jeden schemat postępowania w chorobach autoimmunologicznych. Poza oczywistymi zasadami (jak unikanie glutenu, nabiału, żywności przetworzonej, modyfikacje diety paleo czy badania nadwrażliwości pokarmowych), każdy terapeuta prezentował własne sposoby postępowania.

Wartością tych prezentacji było także dzielenie się własnymi rozterkami czy problemami, które utrudniają osiągnięcie remisji (np. nieprzestrzeganie diety przez pacjentów). I to, co podkreślali wszyscy prelegenci, leczenie chorób autoimmunologicznych w duchu medycyny funkcjonalnej wymaga czasu, a efekt rzadko kiedy następował natychmiast. Mimo to efekt ten następował i był trwały. Większość prezentowanych przypadków to były obserwacje trwające po kilka lat.

Kurkumina wchodzi na scenę

Oczywiście słuchając wykładów starałam się wyłapywać istotne wskazówki odnośnie leczenia chorób autoimmunologicznych. O ile nie zrobiły na mnie wrażenia doniesienia na temat znaczenia naltreksonu w małej dawce, tak odniosłam wrażenie, że zainteresowanie wszystkich skupiało się na kurkuminie. Kurkumina była obecna niemal w każdym z przedstawianych protokołów i wszyscy podkreślali jej cenne właściwości przeciwzapalne. Czas więc ją wypróbować.

właściwości kurkuminy

Podsumowanie

Żeby jednak sprawiedliwości stało się zadość, dodam na koniec, że nie wszystko było idealnie.

Prezentacje Alessio Fasano i Yehudy Schoenfelda były niemal dokładnie takie same, jak na konferencji w Indiach (o tej konferencji pisałam TUTAJ). Ciekawe, ale nic nowego.

Oberwało się od wykładowców organizatorom, którzy na konferencji poświęconej m.in. roli toksyn chemicznych w rozwoju chorób autoimmunologicznych serwowali kawę w plastikowych kubkach. Ot samo życie… 🙂

Mimo to „udział” (a przynajmniej dostęp) w konferencji uważam za niezwykle udany, a konferencję za ważne źródło informacji. Jeśli kogoś interesują inne konferencje organizowane przez Instytut Medycyny Funkcjonalnej, warto śledzić informacje na stronie www.ifm.org.

Promocja zakończy się za: