Domyślam się, że wciąż jest wiele osób, które nie dopuszcza do siebie myśli, że to co jemy, może negatywnie oddziaływać na nasz organizm. Jeszcze rok temu sama zaliczałam się do tych osób. Myślałam, że skoro jakiś produkt został dopuszczony do spożycia to znaczy, że jest bezpieczny. I często tak jest. Ale… Gdy problem zaczynamy głębiej analizować, okazuje się, że istnieje pewien rodzaj produktów żywnościowych, które pewnym osobom będzie po prostu szkodził.
W prawidłowych warunkach jedzenie przechodzi przez nasz przewód pokarmowy ulegając rozdrobnieniu, strawieniu i następnie wchłonięciu tego, co w nim było wartościowego i wydaleniu całej reszty. Są jednak przypadki, gdy pokarm wywołuje nieprawidłową reakcję organizmu, np. biegunkę czy bóle brzucha, a objawy te powtarzają się po spożyciu tego samego produktu. Mówimy wtedy, że organizm tego nie toleruje. Ciekawe natomiast jest to, że objawy szkodliwego działania jedzenia mogą objawić się nie tylko w brzuchu, ale także w głowie, powodując bóle czy zawroty głowy, zaburzenia nastroju czy świadomości, w kończynach powodując zaburzenia czucia, w gruczołach dokrewnych powodując ich rozstrojenie.
Nadwrażliwość pokarmowa
Aktualnie w terminologii medycznej nazwy nietolerancja pokarmowa nie używa się. Zastąpił ją termin nadwrażliwość pokarmowa. Zgodnie z przyjętą definicją jest to reakcja organizmu na działanie czynnika szkodliwego w dawce, która nie wywołuje reakcji u osób zdrowych. Nadwrażliwość pokarmowa może mieć podłoże alergiczne lub niealergiczne. Nadwrażliwość alergiczna, nazywana po prostu alergią, jest uwarunkowana produkcją przeciwciał IgE lub innych i to one zapoczątkowują cały szlak reakcji prowadzących do wystąpienia objawów. Nadwrażliwość niealergiczna jest niezwiązana z produkcją przeciwciał, biorą w niej udział inne mechanizmy, np. enzymatyczne jak w nietolerancji laktozy lub jeszcze nie poznane jak w nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten. I chociaż autorzy podziału nie zastosowali nazwy nietolerancja, powszechnie terminu tego używa się właśnie dla tej drugiej grupy nadwrażliwości. Ja również będę tych dwóch terminów używać wymiennie.
Dużym problemem jest wskazanie pokarmu, który wywołuje objawy nadwrażliwości pokarmowej. W sytuacji, gdy pacjent kojarzy swoje złe samopoczucie ze zjedzoną wcześniej zupa pomidorową, przyczyną przykrych objawów może być reakcja na pomidory, cebulę, seler, makaron, przyprawy albo dodatki zastosowane w przecierze pomidorowym. Poza tym objawy mogą wystąpić już kilka minut po zjedzeniu zupy, ale też mogą się pojawić dopiero na drugi czy trzeci dzień , podczas gdy po drodze pacjent już zjadł kolację, śniadanie i co najmniej kilka innych posiłków.
Jeśli nawet pojawi się przypuszczenie, co szkodzi pacjentowi, należałoby to przypuszczenie czymś poprzeć. Idealnie byłoby wykonać podwójnie ślepą próbę z podaniem pacjentowi podejrzanego pokarmu- czyli ani lekarz ani pacjent nie wie, czy dostaje ten właśnie pokarm czy placebo, czyli substancję zupełnie obojętną- muszą one wyglądać i smakować tak samo. Potem ocenia się wystąpienie objawów i dopiero potem rozszyfrowuje, co tak naprawdę pacjent spożył. Jednak, z powodu czasochłonności i chyba niewystarczającej rangi problemu w środowisku medycznym, próby takiej się nie wykonuje.
Ale wróćmy do nadwrażliwości. Jeśli bólowi brzucha, biegunce czy wymiotom po spożyciu pokarmu towarzyszą duszność, kichanie, obrzęk naczynioruchowy czy pokrzywka, możliwe że jest to nadwrażliwość alergiczna (czyli związana z wytwarzaniem przeciwciał IgE). Jeśli ją u siebie podejrzewasz, powinieneś szybko zgłosić się do lekarza, który zlecając odpowiednie badania jest w stanie potwierdzić lub wykluczyć alergię oraz wskazać na jakie pokarmy jesteś uczulony. Nie można lekceważyć swoich objawów, ponieważ reakcja na spożyty alergen może być albo łagodna albo ciężka, w skrajnych przypadkach kończąca się zgonem. Dlatego kluczowe dla pacjenta jest rozpoznanie i unikanie alergenu.
Jeśli jednak objawy pacjenta są nieco inne- poza tym że często boli go brzuch, miewa wzdęcia, luźne stolce, tzw. jelitówki kilka razy w roku, ma rozpoznany refluks żołądkowo- przełykowy, do tego często czuje się zmęczony, ma problemy z koncentracją, bóle głowy, być może problemem jest nierozpoznana nadwrażliwość pokarmowa a jedynym skutecznym leczeniem- unikanie szkodliwego jedzenia.
Zgodnie z aktualną wiedzą medyczną problem nietolerancji pokarmowych nie sprowadza się jedynie do kwestii dobrego samopoczucia. Ich rozpoznanie i unikanie szkodliwego pokarmu stanowi element profilaktyki i leczenia chorób z kręgu autoagresji. Jest to grupa chorób przewlekłych, w których dochodzi do nieprawidłowego pobudzenia układu odpornościowego. Prawidłowo układ odpornościowy czyli immunologiczny powinien angażować się w obronę organizmu przed drobnoustrojami wywołującymi chorobę (bakteriami, wirusami, grzybami itp.), tutaj natomiast kieruje się przeciwko tkankom własnego organizmu wywołując w zajętym narządzie przewlekły proces zapalny często niszcząc go bezpowrotnie. Co prawda są leki, które może pacjent przyjmować aby powstrzymać rozwój choroby, jednak nastawione są one na hamowanie układu odpornościowego w całości, tak że nie jest on w stanie bronić swojego gospodarza nawet w sytuacji banalnej infekcji. Leki te nie leczą więc choroby, jedynie spowalniają jej przebieg, wywołując szereg działań niepożądanych.
Dotychczas mało wiedzieliśmy na temat przyczyn powstawania chorób autoimmunologicznych. Brano pod uwagę współistnienie czynników genetycznych (czyli zestawu genów dziedziczonych po naszych rodzicach, w których zapisane są kolor oczu, grupa krwi czy podatność na pewne choroby) oraz nieznanych czynników środowiskowych. W tej chwili coraz głośniej mówi się o tym, że tym czynnikiem środowiskowym może być szkodliwe jedzenie. Poza tym na scenę wkroczył trzeci ważny gracz- mikrobiom, czyli drobnoustroje zasiedlające nasz przewód pokarmowy (ale o tym będę jeszcze pisać).
Jak na razie nie mamy wpływu na zestaw genów, jakie dziedziczymy po rodzicach. Możemy jednak wpływać na dwa pozostałe czynniki niezbędne do rozwoju chorób autoimmunologicznych- czynnik środowiskowy oraz mikrobiom. Najlepiej poznanym czynnikiem środowiskowym jest gluten w przypadku celiakii. Trwałe wyeliminowanie glutenu z diety chorego na celiakię praktycznie powoduje całkowity powrót do zdrowia i zniwelowanie ryzyka powikłań. Jak jest w przypadku innego zaburzenia glutenozależnego- nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten- jeszcze nie wiadomo.
Cześć Ewa ☺ Blog zapowiada się bardzo ciekawie. Bardzo chciałabym, aby wszyscy lekarze byli tak “myślący” jak Ty. Aby byli otwarci na nieszablonowe rozwiązania, aby do każdego pacjenta podchodzili indywidualnie, a nie książkowo. No i aby nie zmuszały ich do tego własne, przykre doświadczenia ze zdrowiem oraz ich bliskich. Czasem rzeczywiście mam wrażenie, że to pacjent jest w stanie postawić trafną diagnozę, podczas gdy lekarz będzie na siłę wciskał mu kolejny antybiotyk, itp.
Cieszę się, że udało Ci się wyjść poza ramy komfortu 😉
Pozdrawiam!
Dziękuję Marto:) Cieszę się że dostrzegasz w tym blogu potencjał, chociaż porusza niełatwe tematy.
Moje doświadczenie w pracy pokazuje, że pacjenta zawsze należy słuchać, chociaż niestety czasami ten antybiotyk trzeba naprawdę wcisnąć 😉 Pozdrawiam serdecznie!